Odrzuciłem od siebie wyssane do ostatniej kropli ciało smukłej blondynki. Truchło położyłem na łóżku i przykryłem satynową pościelą. Otrzepałem poły skórzanej kurtki i spoglądając ostatni raz na pomieszczenie wyszedłem, a raczej wyskoczyłem, przez okno kamienicy. Jaka szkoda. Pięknie wyglądałaby na wybiegu Bohoboco. Ale cóż, drapieżnik poluje, więc muszą być jakieś ofiary.
Szedłem spokojnie parkiem, przez wysadzoną klonami aleję. Liście szumiały leciutko na wietrze i w przypływie dziwnej sentymentalności usiadłem na ławce, zamknąłem oczy i syciłem się dźwiękami nocy. Gdzieś w górze ptak czyścił swoje piórka, w korze wierciły się jakieś owady a pod ławką szamotała się jednorazówka. Często miewałem ataki sentymentalizmu... Jak na naprawdę dziwnego, spaczonego wampira byłem dość moralny. Jeśli to nie paradoks. Porównując mnie i moją siostrę, Sarę, można śmiało dojść do wniosku, że nie jesteśmy z jednej rodziny. Ona jest popieprzona, ja jeszcze nie.
Sara lubuje się w sukkubizmie. Dla niej nie ma granic upojenia, potrafi wymordować całą grupę mężczyzn żeby znaleźć tego jednego, z którym na początek pójdzie do łóżka. O tak, jest wybredna, tak jak ja - to chyba jedyna cecha, która nas łączy. Nigdy nie czuła prawdziwych emocji, nikt nigdy jej nie upokorzył, nie skrzywdził, nie sprowadził na ziemię, dlatego też zachowuje się jak rozpieszczona księżniczka wszechświata, której nie obowiązują żadne zasady, ani etyczne, ani prawne. Ma wszystko pod nosem, więc dla wygody ten nos zadziera. A ja nie mam na nią żadnego wpływu, z czego się cieszę: ani ja jej nie gorszę, a jestem na tyle silny, żeby mnie nie wciągnęła do jej "stylu" życia.
Hmm. Ta dziewczyna była przepyszna. Smakowała, jak się zorientowałem przy posmakowaniu pierwszej kropli jej krwi, najlepszą czekoladą z kawałkami chilli - o tak, najlepsza czekolada na świecie. Pamiętam, że w tym tygodniu zabiłem pięć... Nie, sześć kobiet, które smakowały przeciętnie. Jak kranówa. A to, to była prawdziwa woda mineralna w porównaniu z tamtymi.
- Cześć, braciszku - Jak na zawołanie obok ławki zjawiła się młoda szatynka ubrana w króciutką, szarą spódnicę i cekinowy top. - Masz napad samotności? - zapytała, przechylając głowę i przyglądając mi się uważnie.
To jakaś telepatia.
- Hej. I dlatego siedzę sam - podkreśliłem ostatnie słowo, zwracając uwagę na jej obecność. - Skąd się tu do diaska wzięłaś? - zapytałem zirytowany jej bezpośredniością, która graniczyła często z nietaktem.
- Wiesz, szukam jakiegoś ciacha na noc... - przerwała, bo wiedziała, że nie lubię jej sposobu odżywiania. - Nie denerwuj się, Dave. Wiem, że chcesz ze mną pogadać - rzuciła z pewnością siebie.
- Tak, uwielbiam pogawędki o ciuchach i nowych "ciachach" w mieście - zaśmiałem się gorzko a w słowa włożyłem tyle sarkazmu, na ile było mnie stać. - Nie, serio. Idź sobie, nie drażnij mnie teraz. - powiedziałem ostrzegawczo.
Naprawdę nie miałem najmniejszej ochoty by się z nią przekomarzać. Chciałem pójść do jakiegoś klubu, potańczyć z kobietami, którym przy okazji narobię nadziei, wypić szklankę whiskey i wrócić do kanciapy, żeby choć przez moment się przespać. Oczywiście nie potrzebowałem wielogodzinnego snu. Wystarczyły mi trzy, cztery godziny, ale jeśli szukasz powodu, to zawsze znajdziesz.
- Uuu, coś nie w sosie. Jeśli mogę zapytać... - włączyła się Wścibska Sara.
- Nie możesz, spadaj. - Warknąłem.
- Zapytać, co z Marry? - Dokończyła mimo mojego wtrącenia. W geście pseudoczułości położyła mi dłoń na ramieniu.
- Nic. Rozstaliśmy się - powiedziałem i spojrzałem znacząco na rękę Sary - Zabierzesz tę dłoń sama czy mam ci sprawić przykrość i ją strącić? - zapytałem i uzyskałem pożądany efekt - zmrużyła oczy i wstała.
Proszę, idź sobie!
- No dobra, widzę, że jesteś dzisiaj okropnym kompanem. Lecę. Jutro też cię nawiedzę - Zakończyła z groźbą w głosie i zniknęła.
Kocham ją, ale cóż... Jest jak wielki czołg. Najeżdża na ciebie i nie masz szansy się obronić przed majestatem Jej Królewskiej Sary.
Co do Marry, przykra sprawa. Odkąd ją zostawiłem zachowuje się dość dziwnie. Dzwoniła do mnie, najpierw kurtuazyjnie się witając a potem wypytywała o moich rodziców, miejscowość urodzenia, wampira, który mnie zmienił... Ciągle jednak pozostawała słodka. Ale właśnie między innymi dlatego ją rzuciłem - jej reakcje były fałszywe, przesłodzone, w końcu gdy ją widziałem dostawałem lekkiej śpiączki cukrzycowej. Jest inna, to prawda. A inności trzeba się bać.
Wstałem i ruszyłem do klubu.
۞۞۞
Obudziłem się rankiem następnego dnia. Spojrzałem w wiszące naprzeciwko małe lustro i zobaczyłem swoją żałosną, potarganą postać. Hm. Ciekawe czy spałem sam. Nie mam pojęcia.
Wstałem i rozciągnąłem mięśnie. Teraz zorientowałem się, że na mojej poduszce leży mały liścik, zapisany cienkim, prostym pismem na szarej karteczce w lawendowy wzorek. Już po papierze wiedziałem, kto to napisał. Marry.
Cieszę się, że się spotkaliśmy. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz.
M. ♥
PS.: Dowiedziałam się wczoraj, że jestem asangą*.
O cholera. Wpakowałem się w niezłe kłopoty.
_________________
* asanga - pół-czarownica, pół-człowiek, wywodzi się z jednego z potężnych rodów czarownic: Siathe (wampiry), Okkaio (wilkołaki), Klonehe (czarownice) albo Trenetis (hybrydy); ma za nadrzędne zadanie poskromić spory między światem wampirów i wilkołaków i chronić ludzi przed istotami nadnaturalnymi; może panować nad jednym z gatunków tych istot, w zależności od pochodzenia.
Widzę, że wprowadziłaś nowy gatunek :) Jestem starsznie ciekawa jak to rozegrasz.
OdpowiedzUsuńI oczywiście nowa postać, Sara - już ją lubię :> Mam nadzieję na więcej scen z jej udziałem.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńBiedna dziewczyna, myślałam, że zrobisz z nią jakiś szerszy wątek, bo tak się zapowiadało, a to tylko taki krótki epizodzik, jakby to był serial to by jej nawet w napisach końcowych nie umieścili. :( Czekam na rozwinięcie tego nowego gatunku powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńJej o.o Wpadłam tutaj dosłownie godzinkę temu i przeczytałam wszystko !!! Kocham twój sposób pisania o.o Jezus sorka za chaotyczność tego komentarzu, ale jestem nadal roztrzęsiona. Szczególnie jarają mnie twoje ulepszenia istot nadnaturalnych *_* A myślałam, że tylko ja to robię :P Heh ... Kurde :D :D :D Nie mam słów dosłownie... xD Wszystko jest tak jak powinno być, a ja nie mam co mówić. Ewentualnie mogę poprosić o info o nn bo padnę <3 <3 Jak chcesz możesz przeczytać (albo nie bo siara przed takim geniuszem literackim...xd) U mnie także pojawiają się nowe gatunki, inne wymiary i nowe prawa natury. Całość opiera się na tvd :D Zabawne... jedna bohaterka (taka wredna i zła do kości) nazywa się Ariana xD ;d Ale już cię nie zanudzam ;3 Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńhttp://tvd-tylko-moj-swiat.blogspot.com/
Asanga? a to ciekawe :D
OdpowiedzUsuńLife-is-harder-than-death.blogspot.com