Weszłam do wynajmowanego przeze mnie pokoju i ze zdenerwowaniem cisnęłam swoją bluzę na łóżko, po czym sama się na nie rzuciłam. Co oni sobie myśleli? Jak można kogoś od tak, po kilkunastu minutach rozmowy z nowo poznanym facetem uznać za dziwkę, a potem rozsiać plotkę o tym, jaka to ja jestem puszczalska? Moja paczka naprawdę mnie zawiodła, a najbardziej Haggy - dokładnie Hagerona, moja jak dotąd sądziłam, najlepsza przyjaciółka. Tak, rodzice wyrządzili jej wielką krzywdę tym dziwnym, nieistniejącym imieniem. Fałszywa do szpiku kości, czego się właśnie dzisiaj musiałam dowiedzieć, oczywiście nie obyło się bez zrobienia ze mnie pośmiewiska i obiektu plotek. Wytykanie palcami też nie było dyskretne...
Zabrałam dłonie z twarzy i spojrzałam na poduszki. Nie ma co się przejmować... Najwyżej będę musiała męczyć się z miesiąc. Pogadają, poplotkują i znajdzie się inna biedna ofiara bezpodstawnie uznana za kogoś, kim nie jest.
- Pieprzyć to - warknęłam z irytacją i uderzyłam w nienagannie zaścieloną pościel, aż zabolały mnie knykcie. Podeszłam do lusterka i wziąwszy wacik nawilżony płynem do demakijażu zaczęłam energicznie pocierać oczy. Chyba za mocno, bo w pewnym momencie zapiekło mnie prawe oko. Zbliżyłam się do lusterka, ale nic nie widziałam. Włączyłam garderobiane lampki nad toaletką w stylu starych gwiazd retro. Dopatrywałam się ponownie jakiegoś zaczerwienienia gdy w lustrzanym odbiciu zobaczyłam dziwny cień. Cóż, to na pewno przez to oko. Musiałam zatrzeć powierzchnię gałki ocznej. Wyszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i z mokrymi włosami wróciłam do sypialni. Nie suszyłam włosów. I tak wyglądały koszmarnie, a z pomocą suszarki miałabym uczesanie pokroju Hagrida z "Harry'ego Potterra".
Znów stałam przed lustrem i wcierałam serum na końcówki włosów. I znów zauważyłam coś dziwnego... Tym razem był to malutki, świetlisty punkcik... Jakby błysk metalu w świetle jarzeniówek znad tafli szkła. Zamarłam. Spoglądając co chwilka w lustro sprawdzałam, czy błysk dalej tam jest. Nie było w tym kącie nic błyszczącego. Obok szafy wisiała susząca się bielizna, bardzo nieadekwatna do wystroju całego wnętrza. Była biała, koronkowa a wnętrze... Było dość prowokacyjne. Pani Georgs miała bogatą rodzinę, a tę renesansową kamieniczkę wynajmowała jeszcze dwunastu innym osobom po absurdalnie niskich cenach jak na standard. Spojrzałam kolejny raz na wieszak bieliźniany. Tym razem nie w lustrze. Obróciłam głowę i dość odważnie, jak na moją bojaźliwą osóbkę, podeszłam do ciemnego kąta.
۞۞۞
Zbliżała się do mnie małymi, drżącymi kroczkami. Świetnie wyglądała ta panika w oczach i lekko rozchylone wargi w wyrazie strachu. Uwielbiałem doprowadzać ludzi do takiego stanu. Co ją zaniepokoiło? Była to sprzączka od moich jeansów, która wychynęła zza koszuli i łapiąc refleks światła z lampek odbijała go małą plamką nad lustrem. W sumie musiałem dość seksownie wyglądać, koszula odsłaniała też trochę mięśni brzucha i ścieżynkę ciemnych włosów. Siedziałem niewygodnie na krawędzi ciemnoczerwonej boazerii, czekając na kolejny krok dziewczyny.
Ruszała się bardzo powoli i strachliwie. Oj, to będzie dobra zabawa... Jeszcze ten dziwny zapach chilli. Ciekawe, bardzo ciekawe.
۞ ۞۞
Odsunęłam wieszak na pranie i stanęłam wryta. W kącie siedział ponętny, ciemnowłosy facet i spoglądał na mnie zadziornym wzrokiem spod długich rzęs. Moje serce stanęło ze strachu i zaczęło bić jak oszalałe. Szok zablokował mnie na tyle, żebym nie była w stanie odezwać się słowem. Chciałam się wydrzeć, może wyklinać, ale z moich ust nie wydobywał się żaden dźwięk.
- Cześć, mała - powiedział cichym, ciepłym głosem i podszedł o krok. - Nie będę ukrywał, zabiję cię. I nie zdołasz uciec, tak, jak teraz nie możesz się ruszyć. Teraz ze strachu, potem przeze mnie. - rzekł, ale do mnie nie docierało to, co mówił.
Dalej stałam w osłupieniu. W końcu zdobyłam się na odwagę i wrzasnęłam głośno o pomoc. Chyba wzięłam go tym z zaskoczenia - nie miał pojęcia, że się odezwę.
۞۞۞
Krzycz, mała. Dajesz mi tylko więcej satysfakcji. Pozwolę jej drzeć się jeszcze z kilka sekund, to cudowny dźwięk. Miała piękny głos, jeden z lepszych, jakie udało mi się słyszeć w tym tygodniu. Chyba muszę robić jakiś ranking.
- Dobra, koniec tego, bo jeszcze ktoś usłyszy. - rzuciłem i chwyciłem ją za dłoń. - Witałem się? - zapytałem i przekrzywiłem głowę. - Odpowiadaj! - nakazałem, gdy nie dawała znaku zrozumienia.
- T... Tak. - powiedziała cicho.
- No to teraz... Żegnaj, mała - powiedziałem i wgryzłem się w młodą, tętniącą życiem szyję.
Czekałam, czekałam i czekałam na rozdział, ale się doczekałam. Cóż na rozwinięcie akcji dalej czekam. Na początku musiałam przeczytać dwa razy, żeby ogarnąć o co chodzi, bo tak ni z gruchy zaczęłaś pisać jako dziewczyna, ale ok ogarnęłam się pod koniec ;) Opisówka jak zwykle świetna :)
OdpowiedzUsuńBtw. Odpowiedziałam na twój komentarz na moim blogu :)
Z każdym zdaniem byłam coraz ciekawsza rozwoju akcji. Niby wiedziałam, że ją zabije, ale jednak czułam napięcie, które budowałaś poprzez zmiany perspektywy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za informacje.
Co do tłumaczenia... Jak miałoby to wyglądać? Chciałabyś zostać współautorką czy może tylko czasami przetłumaczyć jakiś tekst?
Dzięki za opinie ;) Jeśli chodzi o tłumaczenie to mogę przetłumaczyć od czasu do czasu jakąś stronę z VDwiki ;) możesz pisać w komentarzach lub na maila, jest na dole strony.
OdpowiedzUsuńW takim razie, jeśli tylko będę potrzebować tłumaczenia, napiszę :)
Usuńoooo wciągające :D nie powiem, że nie :D Jestem ciekawa, czy dziewczyna umarła. Czytam dalej;)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie zaczęłam czytać, bo nie miałam czasu, ale już się zabieram. Tak poza tym mam kolejny rozdział na http://cammmmmmeleon.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietne ! Uśmiechnęłam się kilka razy pod nosem . Masz subtelne poczucie humoru , które mi się podoba ;) Wciągnęłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam do siebie na nowy rozdział ;)
http://hsdsintvd.blogspot.com/